Fot. Wikimedia Commons

Niniejsza treść jest opracowaniem (…) oryginalnego wideo za zgodą wydawcy Liturgia.pl

Acedia.. można ją zdefiniować jako rodzaj demotywującego smutku, braku chęci, żeby robić cokolwiek. ..bezwładność woli, również uczuć, intelektu.

Myślę, że każdy czegoś takiego doświadczył zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy się tak wiele rzeczy dzieje i przerastają nas one. Czujemy przede wszystkim zmęczenie i przestaje się nam chcieć.

o. Bernard Sawicki

To jest takie patrzenie w okno bez pożytku. Żeby uciec od rzeczywistości.

WIĘCEJ: 
 Liturgia.pl

Pierwszy z filmów serii „Demony współczesności” poświęciliśmy demonowi południa: acedii. Opat benedyktynów tynieckich, o. Bernard Sawicki, lokuje przyczyny tej słabości m.in w zmęczeniu i w naszej własnej wyobraźni. Szkicuje również portret człowieka, który uległ poczuciu beznadziei.

Jednym z tajemniczych i też dość aktualnych grzechów, problemów, które mają ludzie ze sobą i z innymi, to jest tak zwana acedia. To jest takie zagadnienie w katalogu grzechów, raczej namiętności demonów, sformułowanym przez Ewagriusza z Pontu. Jest dość szeroko acedia opisywana, można ją zdefiniować jako rodzaj de motywującego smutku, braku chęci, żeby robić cokolwiek. Taka trochę jakaś bezradność, a może raczej bezwładność woli, również uczuć, intelektu.

Myślę, że każdy czegoś takiego doświadczył zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy się tak wiele rzeczy dzieje i przerastają nas one.

Czujemy przede wszystkim zmęczenie i przestaje się nam chcieć.

Do wielu rzeczy się przyzwyczailiśmy, przychodzi konieczność zmiany naszego funkcjonowania, pewnych standardów. To wymaga wysiłku, więc dla wygody, dla świętego spokoju, zostajemy na tym samym poziomie, czyli tworzymy dystans, cofamy się.

Może się zdarzyć, że odczuwamy trudność z realizacją jakiegoś celu, projektu i też nam się wtedy odechciewa. Trzeba jeszcze bardziej zmotywować, jeszcze bardziej zebrać siebie, a jest to również kosztowne.

Wreszcie przeszkadza nam wyobraźnia, która podsuwa rozmaite wspomnienia, obrazy, fantazje i tęsknimy za czymś, co nie wiadomo gdzie się znajduje, za tym, czego nie ma.

Zaczyna nam się wydawać, że tam, gdzie nas nie ma, jest lepiej i to, czego nie robilibyśmy lepiej, robili z większym sukcesem.

Też widzimy innych i to się wszystko tak zapętla pięknym obrazem, o którym pisze Ewagriusz, to jest takie patrzenie w okno bez pożytku. Patrzy w okno i pytanie, po co w nim się patrzeć. Żeby uciec od rzeczywistości.

Te tematy również widzimy u innych, też nas dotyka poprzez innych i oczywiście to wtedy jest ich problem, ale czasami możemy być zagrożeni tą ich postawą. Więc warto pewne symptomy określić. Przede wszystkim to jest taka nijakość czy nuda, która bije od kogoś, kto jest taki szary, ani nie ma inicjatywy, a ni sposobu, o czym porozmawiać, od niego wszystko trzeba wyciągać.

To znaczy, że coś z tym człowiekiem jest nie w porządku. Nie można na niego liczyć i też trudno z nim współpracować. Więc zapala się światełko-uważaj – żeby nie za bardzo oczekiwać. Jak ktoś też ma brak, nie ma inicjatywy, trudno się z nim skontaktować i krytykuje, ma pretensje, jakiś jest taki rozżalony i jest to dla nas też trudne. Również uwaga, może ma problem.

Nie zawsze możemy mu pomóc, czasami próbować trzeba, ale problemy ludzi nie są naszymi problemami, nie możemy ich wziąć na siebie.

Stąd przynajmniej warto zminimalizować te szkody, które mogą się wydarzyć, oszczędzić nasz pokój, także te dzieła, które robimy.

Autor: o. Bernard Sawicki

Każdy przekaz ma formę. Najważniejsza jest treść.

www.duchoweporady.pl
Pomóż świadczyć - Poleć znajomym!