Fot. facebook.com

Niniejsza treść jest opracowaniem agregatora, który cytuje wyszukane fragmenty (…), oryginalnego wideo opublikowanego przez Archidiecezja Łódzka

Myślę, że w najmniejszym stopniu, najrzadziej rodzice są czemukolwiek w tym zakresie winni.

Młodzi ludzie …mają kłopot z doświadczeniem Pana Boga i w tym zakresie to grono odpowiedzialnych trzeba bardzo poszerzyć i podejrzewam, że moja wina jest znacznie większa niż nasza, bo jakie my im dajemy w kościele choćby doświadczenie pana Boga.

Człowiek w życiu się zmienia, dojrzewa i razem z nim musi dojrzewać jego wiara.

Zawsze możecie być wzorcem dla swoich dzieci. Zawsze, a tylko wtedy, kiedy sami jesteście ciągle w tej drodze …że ciągle jesteście uczniami.

Chcesz pokazać swoim dzieciom, że wiara jest ważna, to pokaż, że ona jest ciągle przed tobą, że Cię buduje, że nie masz jeszcze wszystkich wcale gotowych odpowiedzi.

abp Grzegorz Ryś

To, o czym wy dzisiaj to mówicie, jest absolutnie wpisane w Pismo Święte. Nie ma ani jednego pokolenia gdzie by ten przekaz wiary odbył się bez kryzysu.

W tej trosce o wiarę naszych dzieci …największym wyzwaniem jest to, co Franciszek nazywa dzisiaj kulturą nie decyzji.

Znaczy, żeby się zdecydować tak, jak Jakub tej nocy się zdecydował, na bycie ojcem dla narodu.

abp Grzegorz Ryś
WIĘCEJ:Archidiecezja Łódzka

Mam do powiedzenia takie trzy rzeczy..

Oczywiście nie mam takiego doświadczenia jak poprzednicy, mam trochę inne, to jest doświadczenie z konfesjonału albo ze spotkań bardziej i mniej otwartych.

W konfesjonale to właśnie brzmi w ten sposób – “co ja takiego zrobiłem, zrobiłam, że moje dzieci odpadły od wiary”.

Myślę, że w najmniejszym stopniu, najrzadziej rodzice są czemukolwiek w tym zakresie winni. Młodzi ludzie nie mają kłopotu z relacją z rodzicami. Mają kłopot z doświadczeniem Pana Boga i w tym zakresie to grono odpowiedzialnych trzeba bardzo poszerzyć i podejrzewam, że moja wina jest znacznie większa niż nasza, bo jakie my im dajemy w kościele choćby doświadczenie pana Boga.

Klasyczny przykład na takie spotkanie, Święty Augustyn miał dwie pewności w życiu. Wtedy kiedy był bardzo daleko od Boga, miał dwie pewności, jedna taka, że jego matka (Święta Monika) nie zgadza się z tym, co on robi i druga, że jak przyjdzie do domu, to będzie miał obiad.

Nie budujcie w sobie, nie wiadomo jakiego poczucia winy.

Człowiek w życiu się zmienia, dojrzewa i razem z nim musi dojrzewać jego wiara.

Wiara ma przynajmniej trzy znaczenia. My zwykle mówimy o dwóch.

Pierwsze znaczenie to jest .. Wierzę, że Bóg istnieje. Drugi wymiar ..wierzę Bogu. To jest wiara, która jest zaufaniem. Trzeci to jest ten, który najczęściej wyznajemy .. Wierzę w jednego Boga, wierzę w stronę Boga, wierzę w kierunku Boga.

To pokazuje wiarę jako pewien proces dynamiczny. To pokazuje wiarę, że idziesz w kierunku tego jedynego, którego poznałeś…to pokazuje wiarę jako coś, co dzisiaj się określa takim terminem pięknym-uczniowstwo.

To jest pewien proces, to jest jakaś droga, czasem idziesz szybciej, czasem idziesz wolniej, czasem idziesz w drugą stronę. Nie oznacza, że nie możesz się obrócić i z powrotem pójść we właściwym kierunku. Wiesz co powiedzieć, że w tym trzecim najważniejszym znaczeniu wiary, zawsze możecie być wzorcem dla swoich dzieci. Zawsze, a tylko wtedy, kiedy sami jesteście ciągle w tej drodze …że ciągle jesteście uczniami. To się mówi w takim fajnym ewangelizacyjnym slangu-uczniów czynią tylko uczniowie.

Chcesz pokazać swoim dzieciom, że wiara jest ważna, to pokaż, że ona jest ciągle przed tobą, że Cię buduje, że nie masz jeszcze wszystkich wcale gotowych odpowiedzi.

Wiara w tym najważniejszym wymiarze to jest coś, co trudno jest porzucić. Wierzę w stronę Boga to pewien proces. On ma różne fazy, ale dość trudno jest z tego procesu wypaść.

Chciałbym powiedzieć coś trzeciego .. mianowicie chciałbym pójść do Pisma Świętego i pokazać ten proces, o którym rozmawiacie, jak on jest przedstawiony w Biblii.

Bo Biblia to jest tak naprawdę Saga rodzinna.

Jedna wielka Saga rodzinna zaczyna się od człowieka, który miał na imię Abraham i potem poznajemy jego rodzinę i potem wszystkie kolejne pokolenia, aż dojdziemy do Jezusa w Jezusie. Wszyscy jesteśmy dziećmi Abrahama, historia zbawienia …jest też historią właśnie przekazu wiary w rodzinie.

Jak przychodziła pascha to odbywała się wieczerza, na której najstarszy mężczyzna opowiadał najmłodszemu, a tak naprawdę wszystkim, co się tej nocy dzieje, nie działo, tylko dzieje i głosił najpiękniejszą katechezę, wychodząc od tego, co jedli.
Cały urok polega na tym, że nie ja powinienem to robić, tylko ojciec, ewentualnie dziadek to by było jeszcze fajniej.

To, o czym wy dzisiaj to mówicie, jest absolutnie wpisane w Pismo Święte. Nie ma ani jednego pokolenia gdzie by ten przekaz wiary odbył się bez kryzysu. Różnica jest co najwyżej stopnia, ale nigdy jakości. Kryzys jest zawsze, raz mniejszy raz większy. Z tych kryzysów, które są pokazane w Biblii, gdy chodzi o ten przekaz wiary i o życie rodzinne, to wybrałem sobie jeden, żeby o tym powiedzieć troszkę więcej.

To jest to jest historia Jakuba, czyli jesteśmy w Księdze Rodzaju z centralnym rozdziałem 32. To jest ten moment, kiedy Jakub na koniec będzie walczył z kimś, z aniołem, z Bogiem, są jeszcze inne możliwe interpretację, ale myślę, że znacie wszyscy wcześniejszą historię. Jakub to jest człowiek, który bardzo narozrabiał w swojej młodości do tego stopnia, że musiał odejść z domu, ponieważ dwukrotnie oszukał swojego brata, najpierw za zupę z soczewicy odkupując od niego przywilej pierworództwa, a potem za cenę dużego kłamstwa odbierając błogosławieństwo, które nie było dla niego przeznaczone..

Nie chodzi tylko o to, jak traktuje ojca, jak traktuje brata, tylko także o to, jak traktuje Boga.

Nazwalibyście tego chłopaka wierzącym, a Izaak z Rebeką nie ponieśli klęski nad klęskami, to są ich dwaj synowie, jak oni się nawzajem traktują. Nie życzę wam na słowo honoru, nie życzę wam takich owoców.

Klęska wychowawcza. Teraz jeden musi uciekać, drugi zostaje i rośnie w nim taka determinacja – “kiedyś to wrócisz”. Wszystko, co nas nie zabije to oczekiwanie na zemstę. Rośnie poczucie krzywdy, poczucie bycia oszukanym. Kiedy Jakub wraca, jest przerażony na samą myśl, że ma wrócić do domu, zresztą już mu powiedzieli, że Ezaw wyszedł naprzeciw niego i prowadzi ze sobą małą armię.

To jest taki moment, kiedy Jakub się musi zmierzyć z konsekwencjami wszystkiego, co w życiu zrobił. Niby się dorobił, ma wielką rodzinę, ma wielki majątek i to wszystko jest teraz pod znakiem zapytania. To znaczy, ten jego stary głupi grzech wróci do niego i mu to wszystko, ale to wszystko zabierze i to jest ten moment, kiedy on wchodzi w walkę z Bogiem.

Bardzo mi się podoba tłumaczenie rabinów, którzy mówią, że tak naprawdę to nie walczył z Bogiem, tak naprawdę to walczył ze sobą samym, zmagał się ze sobą i z tego zmagania urodził się jako ktoś kompletnie inny.

Bo to jest noc, kiedy umarł Jakub, a narodził się Izrael ojciec narodu.

Czytałem tekst także tej całej historii, który muszę powiedzieć, że mnie zachwycił. Bo po tej walce ze sobą, Bóg udziela Jakubowi nowego błogosławieństwa, jakby zapominając o tym, któremu udzielił przez wyłudzenie. Dobrze jest te dwa teksty ze sobą porównać. Co znaczy to błogosławieństwo, które Jakub wyłudził od Boga z tym, które dostał w wolności. Znaczy, Bóg mu je dał, bo chciał, a nie dlatego, że został wykiwany.

Kto weźmie odpowiedzialność za wybranie. Przekazać komuś wiarę to nie oznacza przekazać mu spisu treści w katechizmie, to nie chodzi o przekaz wiedzy doktryny, tylko to oznacza wprowadzić go w tę relację, jaka jest między Bogiem a jego ludem. Ona ma trwać w kolejnym pokoleniu i ktoś musi na to wziąć odpowiedzialność na siebie, w poczuciu wybrania, powołania, obietnicy.

To chodzi o takie doświadczenie Boga, w którym wiesz, że jesteś wybrany, powołany, że coś ci obiecał, że ta twoja, że ta obietnica dotyczy też przez ciebie innych.

I że się na to możesz zdecydować po zmaganiu ze sobą, nie z rodzicami i nie z bratem, tylko ze sobą i z Bogiem.

W tej trosce o wiarę naszych dzieci tak jak ją ten tekst pokazuje, to największym wyzwaniem jest to, co Franciszek nazywa dzisiaj kulturą nie decyzji. Znaczy, żeby się zdecydować tak, jak Jakub tej nocy się zdecydował, na bycie ojcem dla narodu. To jest decyzja jakoś nieodwołalna decyzja, która dotyczy innych. Decyzja, która dotyczy właśnie ludu Bożego, jest nieodwołalna.

Tak jak ojcostwo jest nieodwołalne i to jest wybór, który w końcu dokonujesz, odnajdując się w tym, do czego cię Bóg wybrał w błogosławieństwie, jakie ma dla ciebie. Nie błogosławieństwie dla innych, ale jakie ma dla ciebie. W obietnicy, jaką ma dla ciebie.

Dzisiaj jest strach przed tą decyzją. Myślę, że wiele takich zachowań waszych, naszych dzieci, młodych ludzi my traktujemy jako wybór i to jeszcze myślimy, że to jest wybór niewiary, a to jest tak naprawdę w dużej mierze ucieczka od wyboru. Ucieczka od decyzji. Strach przed istotną zmianą w życiu. Strach przed odpowiedzialnością. Strach przed czymś, co jest nieodwołalne potem.

No ale do tego musisz doróść i to nie zasadzie, że musisz to w końcu zrobić, tylko odkrywasz, że w tym jest obietnica Boża i błogosławieństwo boga dla ciebie i wtedy i ten proces toczy się dalej. No właśnie wiara, która jest przekazywana w rodzinie, toczy się dalej. To tyle chciałem powiedzieć.

Autor: Abp Grzegorz Ryś

Każdy przekaz ma formę. Najważniejsza jest treść.

www.duchoweporady.pl
Pomóż świadczyć - Poleć znajomym!